Kornik drukarz - Beskidom grozi katastrofa ekologiczna
Beskidzkie lasy zostały zaatakowane przez kornika
drukarza.
Zagrożone są całkowitym wyginięciem - alarmują leśnicy i naukowcy.
Przyczyną tego stanu rzeczy jest masowy atak kornika drukarza na porastające je świerki.
Kornik drukarz (Ips typographus) to owad z rzędu chrząszczy.
Jego podstawowym pożywieniem jest świerk pospolity. Populacja korników najsilniej
rozwija się w tzw. monokulturach, czyli czystych drzewostanach świerkowych,
bez domieszki innych drzew. Na pozornie zdrowym świerku może żerować jednocześnie
nawet kilkaset tysięcy korników.
O wysypie kornika drukarza decyduje bogata baza pokarmowa, w postaci osłabionych
świerków. Na to wpływa z kolei wieloletnia susza (świerk ze względu na płytki
system korzeniowy jest bardzo wrażliwy na brak wody w glebie), rozwijająca
się infekcja grzybowa, powalające drzewa wichury oraz wiek świerków (kornik preferuje rośliny stare, w wieku 80-100 lat). Takie warunki panują właśnie
w Beskidach. W tamtejszych lasach świerk stanowi zdecydowaną większość. Porasta
aż 95 proc. Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, przy czym najwięcej jest go w
nadleśnictwach Ujsoły i Wisła.
Najskuteczniejszą metodą walki ze szkodnikiem jest wycinka chorych drzew.
Dlatego w 2002 r. wycięto 255 tys. metrów sześciennych beskidzkich lasów, a
w 2005 r. aż 613. Według leśników jest to dramatyczna sytuacja. Szacuje się,
że aby opanować kryzys należy wyciąć prawie 20 proc. lasów.
Beskidzkiemu kryzysowi winna jest między innymi susza, która panowała latem
ubiegłego roku. Osłabione brakiem wody świerki stały się łatwą zdobyczą dla
korników. Także częste w ostatnich latach wichury sprzyjają katastrofie. Powalone
w ich wyniku drzewa są bowiem znakomitym siedliskiem szkodników, które wykorzystują
leżące pnie do składania jaj.
"Najważniejsze, aby w miejscu wycinanych drzew od razu posadzić nowe" -
mówi Zenon Rzońca, szef Karpackiego Banku Genów w Jaworzynce. Leśnicy uważają,
że aby uratować beskidzkie lasy, należy sadzić ok. 10 mln młodych drzewek rocznie.
Jednak, jak zapowiada Józef Worek, nadleśniczy w gminie Ujsoły, w nowo sadzonych
lasach świerków będzie niewiele. Leśnicy zamierzają bowiem odbudować las z
czasów XVIII i XIX wieku, w którym przeważały buki, jodły, modrzewie, sosny,
jawory, jesiony, wiązy i dzikie czereśnie, czyli gatunki znacznie odporniejsze
na szkodniki.
Do XVI w. Beskidy porośnięte były lasem bukowym i jodłowym. Jednak, gdy w
XIX w. Habsburgowie rozpoczęli zasiedlanie tego regionu, wycięto prawie wszystkie
drzewa. Opustoszałe stoki zaczęto obsadzać najszybciej rosnącym gatunkiem -
świerkiem pospolitym, nie zważając na jego nieprzystosowanie do tutejszych
warunków. "Nikt wówczas nie wiedział o genach, ani o tym, że świerk rosnący
na wysokości 200 m n.p.m. różni się od tego, który porasta regiel górny" -
tłumaczy Mirosław Nowak, naczelnik wydziału ochrony lasu w Regionalnej Dyrekcji
Lasów Państwowych w Katowicach.
Leśnicy podkreślają, że niezwykle ważne jest pochodzenie nasion, z których
wyhoduje się potrzebne sadzonki. Nie mogą być sprowadzane z przypadkowych miejsc. "Potomek
drzewa rosnącego w dolinie nie będzie prawidłowo rósł na wysokości 1000 m,
bo jest do tego genetycznie nieprzygotowany - mówi Rzońca. - Dlatego zbieramy
nasiona z różnych wysokości, co jest gwarancją, że wyhodowane z nich sadzonki
dadzą początek zdrowym drzewom".
Naukowcy od lat szukają skutecznego sposobu pozbycia się drukarza. W Zakładzie
Doświadczalnym Chemipan, działającym przy Instytucie Chemii Fizycznej PAN,
opracowano specjalne pułapki feromonowe, które wabią i niszczą owady. W Beskidach
zainstalowano już blisko 6 tys. takich pułapek. Jednak, jak na razie, korników wciąż przybywa.
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1467494,16,item.html
|