Jesiony w Lublinie wycięte.
Konserwator zabytków kazał ogołocić z drzew ul.
Kołłątaja w Lublinie. Dla służb konserwacji zabytków najważniejsze było to,
żeby z pl. Litewskiego można było dostrzec budynek dawnego klasztoru Wizytek,
w którym mieści się
teraz Centrum Kultury. Dlatego nie ma drzew. Nie będzie już trzeba sprzątać
liści, ptaki nie będą paskudzić na samochody, a mieszkańcy mogą do woli oddychać
świeżymi spalinam.
Po jedenastu pięknych jesionach rosnących wzdłuż ul. Kołłątaja
pozostało jedenaście smętnych pni. Drzewa zostały wycięte na zlecenie władz
miasta. Mimo że Ratusz chciał usunąć tylko część jesionów, zniknęły wszystkie.
Wyrok wydał konserwator zabytków. Powód? Drzewa... zasłaniały budynki.
Wycinkę drzew miasto zaplanowało już w kwietniu. Urząd Miasta chciał przeznaczyć
pod topór sześć jesionów. - Powodem był zły stan drzew. Dolne części pni były
spróchniałe, a górne części uszkodzone. Jesiony niebezpiecznie pochylały się
w stronę jezdni - mówi Mirosław Kalinowski z biura prasowego Ratusza.
Ale, by móc wyciąć w tym miejscu choćby jedno drzewo, Urząd Miasta musiał
jeszcze uzyskać zgodę konserwatora zabytków. I o taką zgodę wystąpił. Co
zrobił konserwator?
Postawił twardy warunek: władze miasta mają przysłać nowy wniosek. A w nim
poprosić o... pozwolenie na wycięcie wszystkich drzew rosnących wzdłuż ul.
Kołłątaja.
- Do czasu przedłożenia nowego wniosku przedmiotowa sprawa pozostaje bez
rozpoznania - odpisał miejskim urzędnikom Dariusz Kopciowski z Wojewódzkiego
Urzędu Ochrony
Zabytków. Nie podał żadnych argumentów przemawiających za ogołoceniem uliczki
z kolejnych pięciu okazałych drzew.
Argumenty przeciw drzewom musiał znaleźć sam Ratusz. I skwapliwie to uczynił.
- Są niebezpiecznie pochylone w kierunku ulicy i mają ubytki u podstawy
pni - stwierdził Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej
Urzędu
Miasta, w piśmie do konserwatora, w którym prosił o wycinkę dodatkowych
pięciu drzew.
Konserwator tylko na to czekał. W lipcu wydał pozwolenie
na usunięcie wszystkich jedenastu drzew. Powód? "Stanowią (...) kolizyjny
element przestrzenno-kompozycyjny wnętrza urbanistyczno-architektonicznego
ul. Kołłątaja blokując powiązania widokowe (...)". Tak uznał Dariusz Kopciowski.
W uzasadnieniu swej decyzji napisał także,
że
drzewa zostały
uszkodzone podczas remontu chodnika i jezdni.
- Nie mieliśmy takich
sygnałów. Jednak każde prace drogowe mają mniejszy lub większy negatywny
wpływ na drzewa - mówi Józef Piotr Wrona, kierownik
Działu
Zieleni w miejskim Wydziale Ochrony Środowiska. - Ale Wydział Gospodarki
Komunalnej nie prosił nas o ocenę kondycji tych jesionów.
- Przechodząc
tamtędy tysiące razy nigdy nie miałem wrażenia, że te drzewa coś zasłaniają.
Mówię to jako laik - komentuje Krzysztof
Gorczyca,
prezes
zrzeszającego lubelskich ekologów Towarzystwa dla Natury i Człowieka.
- Szkoda mi tych drzew.
W ostatnich latach w tym rejonie straciliśmy ich wiele. Chociażby
część pięknego skweru, gdzie wycięto drzewa pod budowę parkingu
podziemnego, który miał
rozwiązać problemy kierowców. Niczego nie rozwiązał, stał się tylko
domem handlowym.
Okazałe jesiony mają być zastąpione nowymi, małymi drzewami.
Dominik Smaga, 11-08-2006
Źródło: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20060812/LUBLIN/60811008
|