Rzeź drzew na Saskiej Kępie
19 klonów srebrzystych ma zostać wyciętych z ulicy
Królowej Aldony.
Mieszkańcy ul. Królowej Aldony wysłali wczoraj protest w
sprawie drzew do wiceprezydenta miasta. Za kilka dni po 19 klonach srebrzystych
na ich ulicy ma nie być śladu. Tak jak dwa lata temu na Zakopiańskiej, teraz
tu urzędnicy kazali wyciąć wszystkie drzewa. - Jak to zrobią, Saska Kępa zamieni
się w prowincję. Bo drzewa tworzą klimat dzielnicy - uważa Michał Hankiewicz,
mieszkaniec ul. Królowej Aldony.
- Czy urzędnicy nie widzą, że te drzewa są w dobrej kondycji? - oburza się
Marta Chrapka.
- Nie, tej kondycji nie ma. Te drzewa stoją na słowo honoru - zaprzecza Małgorzata
Czerniakowska z biura ochrony środowiska na Pradze Południe. Jej zdaniem 40-50-letnie
klony są spróchniałe i nie można ich uratować. - Mnie samej krwawi serce. Ale
robimy to dla dobra mieszkańców. Rok temu podczas burzy konar uszkodził auto
- przypomina.
Przyznaje, że nie zleciła fachowej ekspertyzy, by zbadać, jaki jest stan drzew.
- Oglądałam je z konserwatorem zabytków i ze spokojnym sumieniem mogłabym oszczędzić
dwa. Ale to bez sensu, bo trzeba by było drastycznie przyciąć ich korony. Lepiej
więc wiosną posadzić młode - przekonuje Czerniakowska.
Tak samo tłumaczy się z wycinki na Cytadeli Zarząd Oczyszczania Miasta. Tam
pod topór idzie ponad 30 kasztanowców, śliw, klonów i wierzb. - Te ostatnie
zagrażają spacerowiczom - utrzymuje Iwona Fryczyńska z ZOM.
Okoliczni mieszkańcy protestują. - Co miasto posadzi po wycince, znowu nędzne
bylinki?! - denerwuje się Anna Strzałkowska z pl. Inwalidów.
- Nikt nie informuje mieszkańców, dlaczego nagle nie ma pod oknami drzew -
oburza się Dariusz Kowalewski ze Śródmieścia. Niedawno po urlopie zobaczył,
że na dziedzińcu między Warecką, Świętokrzyską i Nowym Światem pod topór poszło
17 drzew. - Daliśmy na to zgodę, bo drzewa wrastały w parkan i były w złym
stanie - twierdzi Krzysztof Dąbrowski z sekretariatu zarządu Śródmieścia.
Dendrolodzy mówią, że takie traktowanie drzew to skandal. - Jak drzewo jest
chore, to się je leczy. Zanim przyjdą drwale, warto je przebadać. Wystarczy
dwumilimetrowy otwór w korze, by stwierdzić, czy drzewo jest spróchniałe. Na
oko tego się nie ustala - mówi dr Piotr Latocha, dendrolog i architekt krajobrazu.
Hubert Wierzbicki z firmy Hortus-Art., który zajmuje się chirurgią drzew, ma
wątpliwości, czy 40-letnie drzewa przy ul. Królowej Aldony są spróchniałe.
- Ten gatunek dożywa 150 lat. Trzeba było je przebadać, wycinka to ostateczność.
Niestety, częściej o leczeniu drzew myślą właściciele prywatnych posesji niż
dzielnice - mówi Wierzbicki.
18.12.2006
Źródło: Gazeta.pl
|