Na ratunek szczecińskim cisom.
Szczecińskie cisy, mimo iż są gatunkiem chronionym,
trzebi groźna choroba. Pomóc w uratowaniu krzewów mają opryski.
Grzyb zaatakował już 2-3 lata temu. Choroba występuje już
niemal w całym mieście. Dotknęła cisy m.in. na Cmentarzu Centralnym, ale też
w najbardziej reprezentacyjnych miejscach Szczecina.
- Codziennie przechodzę obok Urzędu Wojewódzkiego - mówi nasza Czytelniczka.
- Od jakiegoś czasu z niepokojem obserwuję, jak
cisy usychają. Niedawno krzewy
były przycinane, może to efekt zbyt drastycznych cięć pielęgnacyjnych?
Zezwolenie było
Cisy, o
których mowa, znajdują się na terenie wpisanym do rejestru zabytków.
Zgodę na ich przycięcie musiał wydać miejski konserwator zabytków. Tak też
się stało. Krzewy zostały przycięte nawet o 30 proc.
Prawdopodobnie to jednak nie cięcia miały wpływ na usychanie
cisów i ich ogólny
zły stan. Zakład Usług Komunalnych zwrócił się niedawno do dendrologów z prośbą
o rozpoznanie choroby. Okazało się, że
cisy zaatakowała antraknoza.
Potrzebne opryski
Niestety, ostatnie opryski wykonano dwa lata temu. Na kolejne zabrakło pieniędzy.
Choroba atakuje młode pędy, które obumierają i zostają na roślinie.
- Cisy trzeba otrzepać, wygrabić to co opadnie, a następnie spalić - informuje
Gabriela Wiatr. - W tym roku planujemy opryski środkami grzybobójczymi. W sumie
opryskanych zostanie 6,5 tysiąca krzewów i drzew.
Zakład Usług Komunalnych rozstrzygnął już przetarg na wykonanie oprysków.
Antraknoza, to kolejna choroba, która zaatakowała szczecińską zieleń. Do tej
pory nie uporano się ze szrotówkiem
kasztanowcowiaczkiem, który trzebi kasztanowce.
Zagrożone są także szczecińskie platany na Jasnych Błoniach.
Monika Stefanek, 27-06-2006
Źródło: http://www.glosszczecinski.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20060627/NS/60627014
|